sobota, 9 sierpnia 2014

Porobiło się...

Jesteśmy w Polsce na wakacjach. Plan ich spędzenia był prosty: dużo słońca, świeżego powietrza, śmiechu i beztroski, ale niestety nie do końca nam to wszystko wyszło. Okazało się, że Miniasty kiepsko znosi  przebywanie na intensywnym słońcu. Początkowo chował się przed nim, później wręcz odwrotnie: zadzierał głowę do góry i wywracał oczy białkami do góry, co już na powążnie zaczęło nas martić. Jako, że podejrzewaliśmy, że Miniasty ma nadwrażliwość na błyski wszelakie, zakładaliśmy mu okulary przeciwsłoneczne i czapkę z daszkiem, które to początkowo może i pomagały, ale po tygodniu straciły swoją moc ochronną. Miniek nie był już w stanie w ogóle funkcjonować na zewnątrz domu, a te specyficzne ataki zaczęły występować również podczas przebywania w cieniu, a nawet w domu w pobliżu źródła światła dziennego, np. przy oknie. Przerażeni całą sytuacją zaczęliśmy szukać neurologa dziecięcego. Oczywiście niezawodnym źródłem okazał się internet. Znaleźliśmy kilku specjalistów w Warszawie i zaczęliśmy obdzwaniać każdego po kolei. Niestety termin wakacyjny nie jest najszczęśliwszym okresem wszelkich konsultacji medycznych, bo wielu lekarzy wyjeżdża na urlopy, ale na szczęście udało nam się kogoś znaleźć. Początkowo zadzwoniliśmy do dość wychwalanej na forach internetowych dr Potakiewicz, która wysłuchawszy jaki mamy problem stwierdziła, że raczej nie będzie w stanie nam pomóc, bo ona zajmuje się bardziej maluchami, ale poleciła nam dr Karkowską twierdząc, że ona będzie bardziej wiedziała jak nam pomóc. Jako, że dała nam do niej nr telefonu skorzystaliśmy i zadzwoniliśmy do dr Karkowskiej. Od nowa zrelacjonowaliśmy jej nasz problem i poprosiliśmy o konsultację. Doktor bardzo miło, acz konkretnie powiedziała, że konsultacja będzie miała dopiero wówczas sens kiedy dostarczymy zrobione Mińkowi  EEG. Dopiero wówczas na podstawie zapisu  i ogólnego wywiadu będzie mogła coś powiedzieć. Zaczęliśmy zatem szukać miejsca, gdzie moglibyśmy owo badanie przeprowadzić. Dość szybko termin badania udało nam się załatwić w Dość szybko udało nam się umówić badanie w Centrum Medycznym Damiana na Wałbrzyskiej w Warszawie. Zrobiliśmy Miniastemu badanie w trakcie snu i w trakcie czuwania. Oba badania były robione pod kątem światłoczułości. Na opis musieliśmy poczekać kilka dni, ale już podczas badania, kobieta przeprowadzająca badanie powiedziała nam, że wg tego co ona widzi, to  Miniekowy światłowstręt ma w pełni uzasadnienie. Drażniony światłem mózg wariował... Teraz należało tylko ustalić przyczynę nadwrażliwości. Jako, że wyniki mieliśmy odebrać za trzy dni, w dniu odbioru umówiliśmy też Mińka i Isię na badanie okulistyczne. U Minka wyszło minimalnie gorsze widzenie w prawym oku, ale dno oka było w porządku, u Isi niestety mamy gradówkę. Dostaliśmy wprawdzie lek na oczko i zalecenie robienia ciepłych kompresów, ale problem może sam nie zniknąć i w przyszłości raczej trzeba będzie przeprowadzić operację. Póki co podaję jej lek i szukam metod alternatywnych. 
Wracając jednak do Mińka: oczy w miarę ok, EEG mocno nieciekawe z IV stopniem fotowrażliwości. Eh... Z tym wynikiem udaliśmy się do wspomnianej wcześniej dr Karkowskiej, która przeglądając wykres badania szybko i krótko stwierdziła: EPILEPSJA FOTOGENNA.