10. dzień leczenia
Bez rewelacji. Miałam dziś mało kontaktu z Mińkiem, bo większość dnia spędził w szkole. Nie bardzo wiem czy coś w jego zachowaniu uległo poprawie, bo nie było w torbie szkolnej zeszytu kontaktowego. Próbowałam dowiedzieć się od Mińka co robił w szkole, ale jedyne co usłyszałam to: "ciiiiiii" - słuchał piosenek i nie chciał żeby mu przeszkadzać. Wiem, że dziś w jego szkole gościł teatrzyk, ale co konkretnie przedstawiał...? Tego się od Mińka nie dowiedziałam. Niestety, opowiadanie o czymkolwiek, to dla Mińka wciąż duże wyzwanie. Kiedyś rozmawialiśmy o tym z pewną specjalistką od autyzmu, która stwierdziła, że dzieci autystyczne nie potrafią wyselekcjonować, oddzielić ważniejszych informacji od mniej ważnych, tak więc albo wszystko jest dla nich niezmiernie ważne (i stąd blok w opowiadaniu, bo i jak tu opowiedzieć o każdym szczególe), albo zakładają, że nic nie było na tyle ważne, żeby było godne opowiedzenia, albo jeszcze wariant trzeci: opowiadają o tym, co jest dla nich ważne np. "pani dała mi cukierka w pięknym niebieskim papierku" - jako news dnia :)
Jedyne co rzuciło mi się w oczy to to, że Miniek przyszedł dziś ze szkoły bardzo zmęczony. Oczy zamykały mu się już podczas jedzenia obiadu. Doczekałam więc do 18.00 i zaczęłam przygotowywać całą trójkę do snu. Miniek dostał leki (niezmiennie antybiotyk, antrefluksowy i antyhistaminowy) , umył się i "padł" po 10 minutach, oczywiście upominając się wcześniej o masaż (masuję mu stopy przed zaśnięciem, bo zauważyłam, że bardzo go to wycisza).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz