8. dzień leczenia (02.02.2013)
Bez rewelacji. Mińkowi wrócił katar, który wydawało się, że już wyleczyliśmy. Poza tym mam wrażenie, że trochę wracamy do przeszłości: Miniek znów zamiast chodzić skacze, ciężko mu usiedzieć na jednym miejscu, o jakimkolwiek skupieniu nie ma mowy. Próbowałam odrobić z nim dziś pracę domową: ma nauczyć się pisać małą i dużą literkę A. Porażka. Miniek nie był w stanie narysować nawet w miarę porządnego kółka, a był już okres, że pisanie tej literki miał całkiem nieźle opanowane. W motoryce małej regres totalny. Widziałam, że się starał, ale nijak mu to nie wychodziło. Postanowiłam dać mu dziś już spokój z trenowaniem kaligrafii. Rozżalił się z tego powodu strasznie. Po raz kolejny stwierdzam, że ostatnio naprawdę wiele rzeczy go denerwuje, błahostka, (np.brak wody w jego ulubionym kubku), wprowadza go w takie rozdrażnienie, że skala histerii dziwi nawet mnie. Z drugiej strony widzę jak bardzo stara się nad sobą panować. Staram się to głośno doceniać i chwalić go nawet za drobnostki. Troszeczkę pomaga, ale łatwo nie jest.
PS Dziś Miniek pomagał mi gotować obiad. Naprawdę lubi to robić skubany ;)
PSS Wieczorem tuż przed snem Mieniek bardzo miło nas zaskoczył. Wprawdzie (tak jak zawsze) uciekł do naszej sypialni, ale poproszony (tylko raz!!!) sam z niej wyszedł i spokojnie wrócił do swojego pokoju. Ha! ;)))
PSS Wieczorem tuż przed snem Mieniek bardzo miło nas zaskoczył. Wprawdzie (tak jak zawsze) uciekł do naszej sypialni, ale poproszony (tylko raz!!!) sam z niej wyszedł i spokojnie wrócił do swojego pokoju. Ha! ;)))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz