niedziela, 17 marca 2013

51. dzień leczenia

Piękny weekend. Rodzinny weekend. Normalny weekend. Pierwszy od bardzo długiego czasu. Widać, że dzieciaki tęskniły za tatą. Z tatą można się powygłupiać, pograć w gry, poukładać puzzle... A mama? Jaki pożytek można mieć z wiecznie sfrustrowanej matki, która  resztką sił próbuje to wszystko ogarnąć? Wygłupiać się nie mam sił, na granie w gry brakuje mi czasu, bo nikt w tym czasie nie ugotuje za mnie obiadu, nie zrobi zakupów, nie pozmywa naczyń, nie upierze, nie uprasuje, nie posprząta. Układanie puzzli z Isią to męczarnia. Wciąż słyszę na zmianę: "Mamo, pomóż mi!", "Mamo zostaw, ja sama". Co chwilę a to się obraża, a to znów płacze, bo wzięłam nie tego puzzla, bo odeszłam od układanki, bo zostałam...Zgłupieć można. Kajek uczy się chodzić i wciąż czegoś lub kogoś się chwyta, najczęściej są to włosy Mińka lub Iśki bawiących się na podłodze, wciąż więc słyszę ich piski. Te odgłosy świdrują mi mózg. 

Chciałabym móc odpocząć bez dzieci. Moje marzenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz