środa, 30 października 2013

273. dzień leczenia

Zaliczyliśmy dziś basen. O ile w wodzie było W MIARĘ ok, o tyle w szatni nie obyło się bez awantury. Najpierw Miniek miał problem z ubraniem się  (bluza ręcznikowa okazała się dużo fajniejsza niż ta, w której przyjechał), później złośliwość swą pokazały rękawy od kurtki i za nic w świecie nie dały się założyć. Pod domem na parkingu kolejna awantura, (bo trzeba wysiadać), w domu następna (bo nie pozwalam chodzić w butach), i kolejna (bo każę usiąść przy stole i zjeść obiad) i następna...i tak aż do wieczoru. O wszystko. 
Jakby Mińkowej huśtawki nastrojów było mało, do szewskiej pasji doprowadził mnie dziś małżonek osobisty, który pojechał do miejskiego urzędu na spotkanie w sprawie zatwierdzenia raportu Mińka o specjalnych potrzebach edukacyjnych. W raporcie mieliśmy wymienione dwie szkoły, które wg nas są najlepsze dla naszego dziecka. Pod wpływem presji/sugestii/Bóg jeden wie czego, małżonek dopisał trzecią, która nigdy nie wyraziła chęci skontaktowania się z nami, mimo wykonania do nich kilku telefonów i telefonicznej interwencji człowieka z lokalnego wydziału edukacji. Dawno temu już stwierdziliśmy (wydawało mi się-oboje), że skoro szkoła nie wyraża chęci kontaktu z nami, to źle o niej świadczy i zakładam, że współpraca z rodzicami  będzie na kiepskim poziomie. Wydawało mi się również, że co do tego jesteśmy zgodni i dlatego nie umieściliśmy jej w rankingu sugerowanych placówek. A co robi dziś mój mąż? Jak gdyby nigdy nic informuje mnie, że "on ją dopisał.". Na moje pytanie DLACZEGO?! Stwierdził, że nie miał kontrargumentu, żeby nie dopisać. Ręce mi opadły. Wszystko mi opadło. Do niego chyba nadal nie dociera, że nie możemy pozwolić sobie na jakąkolwiek szkołę. Miniek stracił już zbyt wiele czasu w przypadkowych szkołach z przypadkowymi ludźmi na przypadkowej nauce. Potrzebuje specjalistów, konkretnego STAŁEGO programu terapeutycznego i szkoły wykazującej chęć współpracy z rodzicami, a nie odcinającymi się od niej. No zła jestem. Słyszałam, że później do kogoś tam jeszcze dzwonił i coś odkręcał, ale i tak uważam, że tym co dziś zrobił "dał ciała".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz