piątek, 4 kwietnia 2014

Chorzy. Wszyscy.

Padłam na dobre. Nie przypominam sobie czasów, kiedy przechodziłabym tak ciężko przeziębienie czy grypę. Z dzieciakami było już dobrze, a dziś rano kaszlą wszystkie jak na zawołanie. Na początku myślałam, że to wirus, teraz jestem niemal przekonana, że winowajcą jest smog unoszący się od wielu dni nad Londynem. Więcej informacji tutaj: 


Może wyjdę na wyznawcę teorii spiskowych (w sumie wolno mi), ale nie wierzę, żeby piach z nad Sahary powodował takie dolegliwości jakie ma cała moja rodzina. Ok. zgadzam się z tym, że zawiało piachem,wystarczyło chociażby kilka dni temu spojrzeć na samochód, który ni z tego ni z owego wyglądał jakbym cały dzień po wiejskiej drodze jeździła. Ale nie czarujmy się, nie wydaje mi się żeby od krążącego w powietrzu piachu miało się się objawy ciężkiej grypy: gorączka +40 stopni, katar (raz alergiczny, raz ropny na przemian), dreszcze, bóle stawów, ból gardła przyprawiający o płacz, ciężki kaszel, ból głowy, ogólne osłabienie, koszulkę i pościel mokrą od potu...Bardziej prawdopodobnym wydaje mi się, że ma to związek z szarą chmurą spalin, która unosi się nad Londynem od wielu dni.

Tak czy inaczej wypadałoby zacząć przygotowywać się do podróży.  W poniedziałek lecimy na kilkudniowe   wakacje do Hiszpanii, a tu część ubrań jeszcze nie upranych, część nieuprasowanych, w domu sajgon, a ja w totalnej rozsypce. Eh...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz