wtorek, 3 czerwca 2014

Ból głowy.

Wczoraj Miniasty po raz pierwszy w życiu zakomunikował, że boli go głowa!!! Niby rzecz normalna wydawałoby się: boli więc mówię i oczekuję pomocy. Nie u autysty, który bardzo często ma zupełnie inny poziom odczuwania bólu niż człowiek neurotypowy (tolerancja na ból jest większa). Miniek przez baaaardzo długi czas nie czuł bólu. Na przykład raz dotknął nadgarstkiem do włączonego żelazka i... nawet nie poczuł. Na dłoni pojawił mu się natychmiast spory pęcherz, a Miniek był nim bardzo zdziwiony i nie potrafił określić skąd go ma. Tak było jeszcze dwa lata temu. Po odstawieniu glutenu czucie powoli zaczęło do Mińka wracać. Z każdym miesiącem był coraz wrażliwszy na ból, a teraz doszliśmy do tego, że nawet czesanie jest dla niego problematyczne, bo okazuje się, że boli. Jak to mawiał Shrek: "z dwojga złego wolę w tę stronę" ;). 
Wracając jednak do tematu bólu głowy; podczas odbierania Mińka ze szkoły zauważyłam, że coś jest z nim "nie tak". Pierwsza myśl: miał ciężki dzień, kolejna: zmęczony. Poszliśmy do samochodu i w trakcie jazdy Miniek mi usnął. Dość niespotykane u niego, tym bardziej że droga ze szkoły do domu zajmuje nam około 10 minut jazdy samochodem. Na przydomowym parkingu obudziłam go i tak jak zwykle próbowałam wręczyć mu  torby szkolne, żeby sam zaniósł je do domu. Niestety Miniek w płacz i krzyczy, że niczego nie weźmie, bo boli go głowa, bolą go nóżki itd. Z krzykiem na pół osiedla udało nam się wreszcie dotrzeć do domu. Miniek znów zaczął mówić, że boli go bardzo głowa i od razu pobiegł do pokoju i położył się na kanapie. To już na pewno nie było typowe dla Mińka: leżenie w ciągu dnia musiało oznaczać, że faktycznie coś złego się z nim dzieje. Podałam mu zatem nurofen i po około godzinie przestał narzekać na ból. 
Co ciekawe: w trakcie tej gorączki i już po tym jak minęła, Miniek stał się jeszcze bardziej przytomny. Nie wiem jak to właściwie określić, ale mamy wrażenie (znów moje spostrzeżenia podziela mąż), że kolejny raz nastąpił jakiś przełom. Miniek jest spokojniejszy, jeszcze bardziej świadomy i używa coraz to nowych słów. Nie wiem, czy to przypadek, czy może działanie detoksu, ale "coś"  nam znów ruszyło we właściwym kierunku. Oby się tylko utrzymało! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz