Wczoraj Miniek miał wizytę u neurologa. Wizyta zaaranżowana była w trybie przyspieszonym (czekaliśmy tylko trzy miesiące, a nie pół roku ;). Powód: ataki epileptycznopodobne. Wykonane w lutym EEG nie wykazało u Mińka ognisk epileptycznych, ale ataki mamy i to coraz częstsze. Wszystko zaczęło się w marcu ubiegłego roku podczas naszego pobytu w Irlandii i od tamtej pory znacznie się nasiliło. Udało nam się jednak znaleźć przyczynę - tak nam się przynajmniej wydaje. Miniek dostaje ataków podczas wystawienia na intensywne, mrugające światło/słońce. Najprawdopodobniej Miniasty ma nadwrażliwość sensoryczną w tym obszarze, tylko dość dziwne, że pojawiła mu się dopiero w wieku sześciu lat. Nic to, uporamy się i z tym i oby było to tylko to, a nie poważniejsze zaburzenia neurologiczne typu guz, krwiak ect. Niebawem dostaniemy skierowanie na ponowne EEG i dodatkowo na rezonans, żeby sprawdzić, czy w obrębie mózgu nie ma żadnych zmian patologicznych. Oby!!!
Swoją droga, to mamy jakiś szczęśliwy tydzień z tymi skierowaniami :) W środę "kwitek" na gastroskopię...w czwartek MRI i EEG.... Jestem pod wrażeniem :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz