Rozpoczynamy kolejny rok leczenia biomedycznego. Trzeci raz z rzędu udało nam się uzyskać dofinansowanie z fundacji na leczenie i suplementację naszego syna! :) Radość przeogromna mnie rozpiera, bo jak do tej pory, leczenie biomedyczne bardzo Mińkowi pomogło i myśl, że mielibyśmy teraz wszystko przerwać i wrócić do punktu wyjścia, spędzała mi sen z powiek. Na szczęście wsparcie mamy, mamy też nowego lekarza, a właściwie lekarkę i odbyliśmy już nawet wstępną wizytę. Nasz "stary" lekarz skupił się teraz na pracy naukowej, więc stąd zmiana.
Jak już wspomniałam, byliśmy już na wstępnej rozmowie z panią doktor i ustaliliśmy, że priorytetem na razie będzie oczyszczenie Mińka z rtęci i aluminium. Badania wkonane rok temu jasno pokazywały, że Miniasty zawalony jest tymi toksynami i może mieć to bezpośredni związek z uaktywnieniem się padaczki. Epilepsja Mińka jest w tej chwili na tyle poważna, że przyćmiła autyzm. Teraz to ona przede wszystkim utrudnia mu funkcjonowanie więc na niej się skupimy. Nie myślałam, ze kiedyś to napiszę, ale autyzm przy Mińkowej epilepsji fotoaktywnej wypada naprawdę blado :) Tak więc w tej chwili Miniek ma odstawione wszystkie suplementy na okres czterech dni. Po tym czasie mamy wykonać badanie moczu na obecność metali ciężkich w organizmie. Mamy też zrobić badanie z włosa na obecność toksyn, ale z tego co pamiętam, to dostaliśmy skierowanie na jakieś dokładniejsze, niż to, które robiliśmy do tej pory. Po zrobieniu testów, zastanowimy się co dalej. W najbliższą sobotę natomiast zaczynamy łagodny detoks. Doktor rozpisała nam w mailu dawkowanie i częstotliwość podawania "czyściciela" i jakby to powiedział Miniek: "lecimy z koksem". Mam nadzieję, że pozbędziemy się wreszcie tej cholernej nadwrażliwości na światło słoneczne. Lamotrygina (mimo sporych dawek podawanych już od około roku) nie pomogła wcale. Kobieta robiąca Mińkowi EEG w Great Ormond Street Hospital mówiła, że widziała już różne przypadki padaczki fotoaktywnej, ale z taką nadwrażliwością jak u Mińka spotyka się pierwszy raz. Nie chcę i nie będę dłużej patrzeć na to jak męczy się moje dziecko. Nie dłużej będę przyglądać się bierności pseudo lekarzy i temu jak mój syn cierpi. Jednocześnie głęboko wierzę, że już niedługo pozbędziemy się tego balastu.
Jeszcze będzie dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz