32. dzień leczenia
Dziś będzie mało o Mińku, bo i niewiele go w sumie widziałam. Cały dzień spędził w szkole później zjadł szybki obiad, pooglądał trochę bajek, zjadł kolację, odbył rozmowę z ciocią na Skype i poszedł spać. Bez rewelacji. Będą natomiast inne. Mój mąż wylatuje na 8 tygodni. Ma...nazwijmy to kontrakt w innym kraju. Zostaję sama z dziećmi. Wiem, że nie będzie lekko, ale zastanawiam się głównie nad tym, jak dzieci zniosą tak długą nieobecność taty. Troszkę inaczej jak to my wyjeżdżamy na wakacje (np. do babci), a inaczej jak to tata wyjeżdża od nas. Nie wiem też jak w praktyce będzie wyglądało leczenie Mińka. Nic nie wiem.
Mam mętlik w głowie.
PS Dziś Miniek przysnióśł ze szkoły to:
Jako, że "na pierwszy rzut oka" trudno było mi ustalić co to jest, zapytałam:
Ja: - Miniuś, a co to właściwie jest?
Miniek: - No jak to co? To są dwa kubki i pudełko po czekoladkach.
Morał: Gdybym nie zapytała, to bym nie wiedziała, a tak...;)
PS Dziś Miniek przysnióśł ze szkoły to:
Jako, że "na pierwszy rzut oka" trudno było mi ustalić co to jest, zapytałam:
Ja: - Miniuś, a co to właściwie jest?
Miniek: - No jak to co? To są dwa kubki i pudełko po czekoladkach.
Morał: Gdybym nie zapytała, to bym nie wiedziała, a tak...;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz