środa, 27 lutego 2013

33. dzień leczenia

Ciężki dzień, ciężki wieczór i nie zapowiada się, póki co, żeby coś miało się zmienić w tym temacie. Miniek wyszedł dziś ze szkoły mocno podekscytowany. Czym? Nie udało mi się niestety ustalić. W domu było jeszcze gorzej: przeładowany emocjami szalał. Nie potrafił się skupić na grze (Miniek uwielbia gry z cyklu "Gotowanie". Zawsze po przyjściu ze szkoły, w trakcie gdy ja przygotowuję obiad, on sobie siedzi i gra odreagowując szkołę). Dziś w ogóle etap "gotowania" został pominięty. Przygotowałam obiad, włączyłam bajkę i ...Mieniek nie miał czasu go zjeść, nie chciał, albo inaczej: nie był w stanie usiedzieć chwilę spokojnie, żeby obejrzeć bajkę. Pogrzebał trochę w talerzu, połknął może dwa kawałki kotleta i pobiegł do sypialni skakać po łóżku. Później urządził sobie razem z Iśką zabawę w "ganianego", a właściwie w "uciekanego", bo zabawa polegała mniej więcej na tym, że jak tylko w sypialni pojawił się Kajek, dwójka starszego rodzeństwa, z piskiem przed nim uciekała. Biedny Kajek biegał za nimi po całym domu na czworakach, a oni wciąż mu uciekali. Niedawno położyłam całą trójkę do łóżka, ale tutaj też porażka, bo zamiast spać Miniek zaczął kopać ścianę, zrobił chyba z pięćdziesiąt obrotów na łóżku, bawił się medalem zawieszonym na ścianie, pukał w książki stojące przy jego łóżku, gryzł ręce...a mi się cieśninie podnosiło i podnosiło...Wreszcie wpadłam na pomysł, żeby otworzyć okno. Niby cały dzień wietrzyłam im pokój, ale jakoś nie było tego czuć. Olśniło mnie wreszcie, że być może jest im za gorąco. Poskutkowało. Po 15 minutach zasnęły. Wszystkie. Nareszcie.

Tak sobie teraz pomyślałam  że być może Miniek jest taki nadpobudliwy dlatego, że odstawiliśmy lek antyhistaminowy. Jakby nie patrzeć, leki tego typu trochę "zamulają". Może on po prostu był ostatnio spokojny, bo był nim troszkę wyciszony? Czas pokaże.

I jeszcze coś ciekawego: Miniek przyszedł dziś ze szkoły w rozciętej bluzie. Co on tam robił? Oczywiście powiedzieć nie potrafił, albo nie chciał, a zeszytu kontaktowego brak.



Kotlety mielone
Mięso mielone (akurat wieprzowinę miałam), wymieszać z jajkiem, 3-4 łyżkami mleka migdałowego, startą na tarce cebulą (Iśka jak zobaczy w kotlecie cebulę, to kotleta nie ruszy, dlatego cebulę muszę przemycać ścierając), oregano, solą, pieprzem, papryką i niepełną szklanką startych migdałów. Z wymieszanej masy uformować kulki, rozpłaszczyć w dłoni i obtoczyć w pozostałych mielonych migdałach. Smażyć na oleju kokosowym oczywiście ;)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz