39. dzień leczenia
Wydawało się być dobrze, ale nie jest. Dzisiejsza notka ze szkoły głosi, że Miniek wciąż nie jest sobą, ale nauczyciele przymykają na to oko. Zdają sobie spraw z tego, że zmieniła mu się sytuacja w domu i jest pod wpływem działania leków, rozumieją że musi gdzieś odreagować. Fajnie ;(
Padam na pysk ze zmęczenia, wyję z bezsilności, opadam z sił z nerwów. Chyba nie tak to wszystko miało wyglądać. Dodatkowo wciąż dopadają mnie wyrzuty sumienia, że wciąż robię za mało, , że nie to co powinnam, że za mało czasu poświęcam Iśce, że nie ćwiczę pisma z Mińkiem, chodzenia z Kajkiem, że wciąż chodzę niezadowolona, albo wrzeszcząca, ciągle ich strofuję i upominam. Nie taką matką chciałam być. Najgorsze jest to, że czuję się wypalona, pusta w środku, a one wciąż coś/czegoś ode mnie chcą. Chcą mnie. A mnie nie ma. Ciężko dać coś czego się nie ma.
PS Dziś kończył się Metronidazol i Amokscylina.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz