piątek, 22 marca 2013

56. dzień leczenia

Piątek. Koniec tygodnia, myślę sobie będzie z górki. Akurat. Telefon ze szkoły: z Mińkiem coś się dzieje, nic nie je, zsikał się w majtki...Litania przypadłości... Pojechałam, przywiozłam, pytam: "Miniuś dlaczego sikasz w spodnie?" Zero odzewu. Drążę temat: "Boli cię coś?" Nic. Analizuję ostatnie dni i nic niepokojącego nie przychodzi mi do głowy: żadnego biegania do toalety, żadnej gorączki, narzekania na sikanie...Nic. 
Przed chwilą (jest ok.godz.22). Miniek obudził się z płaczem. Spodnie od piżamy zasikane. Jednak zapalenie pęcherza. 
Trochę się załamałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz