czwartek, 2 maja 2013

97. dzień leczenia

Wracam po długiej przerwie. Goście już wyjechali, J. przyjechał, bo zakończył już kontrakt w Irlandii i wszystko powoli wraca do normy. Na nowo próbujemy ustalić harmonogram dnia, żeby znaleźć w nim czas dla każdego z dzieci i jeszcze dodatkowo na pracę z Mińkem. 
Wspominałam we wcześniejszych postach, że odwiedziła nas ostatnio siostra mojego męża. Oprócz tego, że jest dobrym psychologiem, sama kilkanaście lat temu borykała się z problemem aspergerowca w domu. Jej dziecko (syn) nie zostało wprawdzie zdiagnozowane pod kątem autyzmu, (nikt właściwie wówczas o nim nie słyszał), ale z perspektywy czasu widać, że miało książkowe cechy Zespołu Aspergera. Otrzymało zaświadczenia z poradni o wszystkich możliwych "dys" i na przestrzeni lat wymagało mnóstwo nakładów pracy. Kilka lat temu chłopak skończył dwa kierunki studiów dziennych na UJ-cie,(kierunki bardzo rozbieżne tematycznie i wyjątkowo ciężkie), a dziś  jest szczęśliwym mężem i ojcem kilkumiesięcznej córeczki.  Można? Można ;) Trzeba tylko dziecku pomóc. Działać teraz na tyle intensywnie, żeby za kilka lat móc spokojnie spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie: zrobiłem wszystko co mogłem, żeby polepszyć komfort życia mojego dziecka. Na czym postanowiłam zatem pracować teraz:
1. Wracam do nauki czytania metodą Cieszyńskiej, 
2. Zaczynamy trenować w domu ćwiczenie pamięci sekwencyjnej i symultanicznej (materiały J.Cieszyńskiej)
3. Zaczynamy układać układanki lewopółkulowe i mozaiki wg wzoru (też układanki J.Cieszyńskiej)
4. Wracamy do leczenia osteopatycznego (pierwsze spotkanie z terapeutą w środę)
5. Kontynuujemy leczenie biomedyczne, choć czekamy na zmianę diety.

A'propos właśnie tej nowej diety. Nie pamiętam, czy już o tym wspominałam, ale dostaliśmy ostatnimi czasy kopię listu, który lekarz G. skierował do jednej z współpracujących z nim lekarzy. List był prośbą o ustalenie nowej diety i indywidualnego zaawansowanego leczenia "brzuszka" Mińka. Leczeniem jelita zajmie się zatem  nie sam dr G. ale kolejny specjalista z zakresu żywienia. Ciekawostka: w UK dietetyk i specjalista od żywienia to dwie różne specjalizacje. Czym różnią się w praktyce? Pojęcia nie mam ;)  Tak więc teraz czekamy na nowe wytyczne żywieniowe od specjalisty od żywienia.

Z innych spraw: udało nam się załatwić skierowanie do neurologa dla Mińka i Kajka. Jeszcze będąc w Irlandii, wysłaliśmy do GP list z prośbą o skierowanie dzieci na badania mózgu. GP oddzwonił do J. i powiedział, że najpierw chciałby chłopaków zobaczyć. Wczoraj J. zabrał dzieciaki i pojechał do wspomnianego lekarza. Doktor wysłuchał raz jeszcze historii, o tym jak doszło do Mińkowgo ataku, po czym podobno chciał skierować chłopaków do jakiegoś neurologa specjalizującego się w epilepsji, ale że nie mógł się doszukać odpowiedniego ośrodka w naszym rejonie, dostaną skierowanie do ogólnego neurologa dziecięcego. Wreszcie! Czekamy zatem na "zaproszenie". 

Jeśli chodzi o szkołę...jest różnie. Przyjazd taty nie rozwiązał jak się wydaje, wszystkich problemów z zachowaniem Mińka, a tego oczekiwali chyba z utęsknieniem nauczyciele ;)  Nasze maile słane do dyrektorki ośrodka, też chyba nie wyjaśniły im do końca na czym polega terapia, bo dyrekcja ośrodka, do którego uczęszcza Miniek, nalega, żeby J. przeprowadził pogadankę wśród nauczycieli pracujących z Mińkiem, na temat tego, na czym polega leczenia jelita. Umówieni są na przyszły tydzień. Ciekawam bardzo jak J. sobie poradzi ;) Różne szkolenia już prowadził, ale jelitami debiutuje;) Wysłaliśmy też maila do dr. G. z prośbą o fachowe wytłumaczenie nauczycielom na czym polega leczenie biomedyczne, bo zaczynają marudzić i histeryzować. Dziś dostaliśmy maila zwrotnego, że niebawem ktoś od dr.G skontaktuje się z dyrekcją ośrodka. Miło. Może wreszcie trochę wyluzują.

Póki co tylko tyle i aż tyle. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz