niedziela, 16 czerwca 2013

141. dzień leczenia


Długa, bezsenna noc. 
Zaczeło sie od tego, że Miniek już po godzinie snu w swoim łóżku, przymaszerował do naszej sypialni. Położył się obok mnie i co udało mu się zasnąć, to zaraz się wybudzał, kręcił się...zarzucał na mnie swoje nogi...ręce...kładł na mnie głowę...Tak szamotał się do pierwszej w nocy, aż wreszcie posanowił wstać i pójść do kuchni. Oczywiście ja podreptałam za nim. Mińka zastałam siedzącego  przy kuchennym stole i jadzącego orzechy. Zapytałam go zatem dlaczego nie śpi? Stwierdził, że już się wyspał. Zegar na ścianie pokazywał godzinę 1.20. Łzy napłynęły mi do oczu, bo wróciła wizja tego, co wydawało mi się mamy już za sobą, czyli całonocnych wycieczek Mińka po domu. Mimo wszystko postanowiłam spróbować ustalić przyczynę Mińkowej bezsenności. Zaczęłam wypytywać go o to, czy coś go boli. Na wszysko odpowiadał jednym słowem: NIE. Wreszcie pokazał palcem na zęby. Wiedziałam, że Miniek od pewnego czasu ma problem z zębami. Pomimo, że nie wypadły mu jeszcze mleczaki, za dolnymi jedynkami wyrosły mu już zęby stałe. Mleczaki wprawdzie się ruszają, ale i tak trzymają się jeszcze mocno. Pomyślałam, że może właśnie to mu dokucza, podałam mu paracetamol i usiadłam na podłodze w kuchni czekając, aż lek zacznie działać, a Miniek zrobi się senny. Po jakimś czasie Miniek faktycznie zaczął pokladać się na stole, postanowiłam zatem, że to dobry czas, aby zaprowadzić go do jego pokoju. Bez większego problemu położył się w swoim łóżeczku i próbował zasnąć. Położyłam się obok niego na podłodze z nadzieją, że zaraz uśnie, a ja będę mogła wreszcie wrócić do swojego łóżka. Niestety,  przeliczyłam się. Miniek wciąż nie mógł zasnąć i "rzucał" się na łożku. Położyłam się obok niego. Też na nic. Kolejny raz usiadł na łóżku twierdząc, że już się wyspał. Zauważyłam, że jest śpiący, ale z jakiegoś powodu nie odpowiada mu pozycja leżąca. Być może było mu niedobrze? Może miał mdłości? Może problemy z brzuszkiem? Niestety, Miniek nigdy nie potrafił poinformować nas o tym, że coś mu dolega. Wszystkiego musieliśmy domyślać się sami interpretując jego zachowanie. Tej nocy najwyraźniej męczyło go ułożenie ciała w pozycji horyzontalnej. Wstaliśmy zatem oboje i przenieśliśmy się do dużego pokoju. Zapaliłam światło, usiadłam na kanapie, otuliłam bluzą męża i patrzyłam jak Miniek bawi się samochodami, ogląda książki,  próbuje zreperować układankę...i tak do piątej nad ranem. Wreszcie Miniuś położył się obok mnie na kanapie i powoli zasypiał. Postanowiłam zatem kolejny raz podjąć się próby przeniesienia go do sypialni, ale stanowczo odmówił twierdząc, że...on już się wyspał. Zwątpiłam, po czym stwierdziłam głośno, że mam już dość tego całonocnego czuwania, poinformowałam go, że ja już padam ze zmęczenia i chcę się przespać chociaż chwilę zanim na dworze zrobi się zupełnie jasno. Zgasiłam światło i poszłam do swojego łóżka. Za około 10 min. przydreptał za mną Miniuś, przytulił się i zasnął. Tak przespaliśmy do godziny 8.00. Teraz jest godzina 10. Ja padam na pysk, Miniek zaczyna chodzić po ścianach. 
Zapowiada się "piękna i spokojna" niedziela...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz