niedziela, 1 września 2013

214. dzień leczenia

Jest już lepiej, może jeszcze nie rewelacyjnie, ale Miniek funkcjonuje zdecydowanie świadomiej niż przez ostatnie kilka dni. Zastanawiałam się intensywnie, co też mogło się stać z nim/w nim, że jego stan pogorszył się tak nagle i tak dramatycznie i chyba znalazłam winowajcę. Imie jego PARACETAMOL. Mińka bolało ostatnio gardło, przynajmniej tak twierdził. Nie miałam podstaw mu nie wierzyć, tym bardziej że jego młodszy brat przechodził właśnie zapalenie gardła. Podawałam więc obu chłopakom paracetamol z ibuprofenem na zmianę co kilka godzin (wg wskazań lekarza). Początkowo zauważyłam, że Kajek jest mocno pobudzony  (do tej pory ciężko mi określić, który z medykamentów pobudzał go bardziej), biegał po łóżeczku, nie mógł zasnąć, śpiewał, trząsł łóżeczkiem...niby standardowe zachowanie Kajka w środku dnia, ale bez jakichkolwiek oznak zmęczenia po intensywnym dniu, a to już normalne nie było. W międzyczasie zaczął "świrować" nam Miniek. Wróciły "śmiechawki", zataczanie się, bieganie bez sensu, wywalanie się, potrącanie, uderzanie całym ciałem w co się da, słowem: znów straciliśmy z nim kontakt. Patrzyłam na to co dzieje się z moim dzieckiem i wyłam do księżyca z bezsilności.
Dziś jest już ok. Tak jak napisałam wczesniej, za "powrót do atyzmu" obwiniam paracetamol. Zaczęłam wertować ulotki leków i sprawdzać działania niepożądane (owszem widnieje tam nadpobudliwość). Jednak ciekawsze okazało się coś innego, mianowicie tajemniczo brzmiący acetaminofen. Acetaminofen to nic innego jak synonim paracetamolu ;) Nie było by w tym nic ciekawego, gdyby nie powiązania acetaminofenu z autyzmem. Nie widzę sensu przepisywania tego, co już zostało raz napisane, dlatego poniżej załączam linki rozszerzające temat korelacji: autyzm-paracetamol.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz