244. dzień leczenia
Słowem wstępu ;) Zastanawiam się, czy nie "walnęłam" się gdzieś w tych dniach leczenia. Ciekawa jestem, ile według moich obliczeń, wyjdzie mi dni kalendarzowych w mijającym roku? Mam dziwne przeczucie, że może być ich niekoniecznie tyle, ile być powinno :). Zobaczymy w lutym, póki co słów kilka o szkołach.
Odwiedziliśmy ostatnio dwie szkoły, które naszym zdaniem najlepiej spełniałyby funkcje terapeutyczne dla Mińka. W obu oczywiście miejsc brak, ale gdzieś przecież Miniastego przyjąć muszą. Skoro nie sprawdziła się ani szkoła mainstreamowa, ani nauczanie włączające, a do szkoły specjalnej się nie kwalifikuje, bo funkcjonuje jednak dość wysoko, pozostaje nam jedynie szkoła "głównego nurtu" ze specjalistyczną kadrą dla ASD-owców. Do takich więc zawitaliśmy.
Szkoła pierwsza:
Znajduje się w rejonie naszej dzielnicy, oddalona ok 10 min. samochodem od domu, mała, przytulna i bardzo klimatyczna. Wydaje mi się, że budynek szkoły kiedyś był kościołem, ale to jeszcze muszę sprawdzić, w każdym razie zwiedzając ją miałam nieodparte wrażenie, że chodzę po kościele. Oczywiście wnętrza są ocieplone kolorowymi derkoracjami, rysunkami, pracami dzieci, ale klimat nieco zamkowy-kościelny Spodobało mi się bardzo to, że przekraczając próg szkoły wchodzi się bezpośrednio do dużej sali będącej biblioteką. Od biblioteki, zbudowanej na bazie półkola, odchodzą drzwi do każdej z klas i tak po kolei znajdują się: klasa 1, 2 ,3, klasa terapeutyczna ASD-wców, i klasy, 4,5,6, czyli zajęcia dzieci autystycznych odbywają się właściwe non stop wśród neurotypowych rówieśników. Nie są oni oprowadzani gdzieś do bocznych sal, (tak jak ma to miejsce w obecnej szkole), ale cały czas są w centrum szkoły. Fajnie. Kolejna rzecz, która przykuła moją uwagę, to sufity: szklane, wysokie, takie...kościelne właśnie :) Kiedy zwiedzaliśmy szkołę cały dzień padał deszcz i dudnił o ten przeszklony dach. Wrażenie niesamowite! Kolejny, może nie najistotniejszy element, ale bardzo dla mnie ciekawy, to wspaniały plac zabaw dla dzieciaków: mnóstwo tuneli zrobionych pod ziemią, domków, budek, a nawet staw z rybkami (odpowiednio zabezpieczony przed empirycznym poznaniem). Nigdy wcześniej czegoś tak fajnego nie widziałam, a już na kilku placach zabaw (szkolnych i parkowych) byłam. Ostatnia rzecz, acz dla nas najważniejsza to terapia. Nie pamiętam już dokładnie całego harmonogramu, ale choć może nie jest on zbyt bogaty, na pewno jest lepiej dopasowany do potrzeb Mińka, niż obecny. Raz w tygodniu cały dzień poświęcony jest na logopedę i dużo pracy indywidualnej z terapeutą - to udało mi się zapamiętać ;) Ogólnie: szkoła ma bardzo dobrą jeżeli chodzi o pracy zarówno z autystami jaki i dziećmi neurotypowymi do niej uczęszczającymi. Raporty są naprawdę niezłe.
Szkoła druga
Poza naszym rejonem, ale w najlepszej z możliwych dzielnic i dość blisko naszego domu. Szkoła katolicka, bardzo elitarna, z oddziałem dla autystów wysoko funkcjonujących. Z tego co pamiętam, mają bogatszą ofertę terapeutyczną (z basenem włącznie), ale nie sądzę żebyśmy mieli szansę dostać się do niej. Nasza "gmina" musiałaby oddać pieniądze na edukację "gminie" sąsiedzkiej, a z tego co wiem dość niechętnie to robią. Szkoła sama w sobie wydaje się być fajna, duży nacisk kładzie się na dyscyplinę i szeroko pojętą edukację, co paradoksalnie w szkołach angielskich jest już rzadkością.
Te dwie szkoły uwzględniliśmy w raporcie Mińka uznając je za najlepiej dopasowane do potrzeb naszego syna. Teraz lokalny wydział oświaty przesyła "statement" Mińka do tych dwóch szkół i dyrekcja ma coenić, czy faktycznie będzie mogła Mińkowi pomóc. Po odesłaniu raportów dyrektorów, ktoś z wydziału oświaty zaproponuje nam (mam nadzieję) miejsce w jednej z tych właśnie szkół. Pozostaje tylko uzbroić się w cierpliwość i czekać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz