niedziela, 20 października 2013

263. dzień leczenia

Uzupełniam zatem ;)

Zaczynamy nowy etap leczenia. Jak już wspominałam w jednym z wcześniejszych postów, teraz skupiamy się na leczeniu mitochondrium. Komórki Mińka wytwarzają zdecydowanie za mało energii i najbliższe trzy miesiące będziemy je skutecznie (mam nadzieję!) suplementować. Mamy już cały zestaw nowych medykamentów, jesteśmy też po wstępnym (dwutygodniowym) wprowadzeniu  próbnych dawek suplementów (zaczynaliśmy przeważnie od 1/4 dawki) i powoli będziemy podawać Miniastemu leki we właściwych proporcjach, a te są naprawdę "końskie" (że się tak wyrażę;). W minionym tygodniu odwiedził nas  kurier dowożąc ostatnie już, zamówione wcześniej w aptece, zestawy leków (antybiotyk, coś antyhistaminowego - czego nazwy jeszcze nie zapamiętałam i dziesięć dużych butelek oleju MCT, który z niemałym trudem poupychałam w szafkach). Oczywiście wciąż utrzymujemy naszą dietę "bez" (bez cukru, bez glutenu bez kazeiny, bez soi, bez skrobi, bez konserwantów, bez...) , bo to jednak podstawa leczenia i utrzymania flory bakteryjnej jelit w dobrym stanie.
Wspomnę jeszcze, że całkiem niedawno mieliśmy konsultację telefoniczną z głównoprowadzącym leczenie  Mińka - dr G. i ten po zapoznaniu się z najnowszymi wynikami badań stwierdził, że jest ogólnie bardzo zadowolony z rezultatów, które udało nam się uzyskać, ale jest jedno "ale". Chodzi mianowicie o jeden rodzaj bakterii, która bardzo opornie spada do właściwego poziomu. Poradziliśmy sobie wprawdzie z candidą i z clostridium, które osiągnęły wreszcie bezpieczne normy, wzrosła też znacznie ilość dobrych bakterii w jelitach, ale coś tam jeszcze zostało (oczywiście nazwy nie pamiętam), co przez trzy miesiące "traktować" będziemy antybiotykiem - Azithromyciną.
Tak więc oficjalnie ZACZYNAMY kolejny- trzeci już etap. Poniżej lista nowych suplementów mitochondrialnych:

L-karnityna,
koenzym Q10,
witamina C,
witamina E,
 witamina B5.

Oprócz w/w zestawu zostajemy przy standardowym, choć nieco zmodyfikowanym już zestawie suplementów wspomagających ogólne funkcjonowanie Mińka tzn:
1.co drugi dzień Miniek moczy się w soli Epsom z dodatkiem sody,
2. codziennie dostaje mielony len z bio kulturami i witaminą D,
3. na czczo bierze ranitydynę od refluksu,
4. co drugi dzień antybiotyk,
5. rano i wieczorem antyhistaminowy Zaditen,
6. mocny probiotyk w skład którego wchodzą trzy różne kultury bakterii,
7. spore dawki wapnia,
8. kurkumę,
9. zestaw witamin dla "juniorów",
10. witaminę B2,
11. lysinę,
12. magnez,
13. olej kokosowy.

Zmniejszyliśmy tylko podawanie węgla z trzech tabletek do jednego dziennie. Sporo tego, ale jeszcze ogarniamy.

Inne wieści z frontu.
Ostatnio przeprowadziliśmy wśród wszystkich domowników akcję pt. odrobaczanie. Kupiłam w aptece dwa zestawy zestawy (wszak dużą rodzinę mamy) preparatu "anty pasożyt" powiedzmy i obdarowałam nim dzieci i małżonka swego z uwzględnieniem własnej osoby. Akcję powtórzyłam po dwóch tygodniach i mniej więcej od kilku dni wszyscy jesteśmy lżejsi o pasożyta. Mam przynajmniej taką nadzieję. W każdym razie Miniek śpi jeszcze spokojniej, a dla nas to już spory sukces.

Ze spraw mniej fajnych. Wyczerpały nam się pieniądze na leczenie Mińka, które otrzymywaliśmy z fundacji. Żeby dostać kolejną pulę pieniędzy musielibyśmy przedstawić opinie niezależnych specjalistów że to leczenie faktycznie Miniastemu pomaga, a takich najzwyczajniej brak. GP zmieniliśmy pół roku temu, ale jako że Miniek przestał chorować, to ten nigdy go nie widział - zaświadczenia zatem nam nie wypisze. Szkoła od początku negowała leczenie jelit u Mińka, a po tym jak wytknęliśmy im całą serię zaniedbań względem naszego dziecka, obrazili się na nas wiec nie sądzę, żeby nam jakiś dokument podpisali. Mamy opinię niezależnego psychologa i psychoterapeuty, ale choć obie panie są niezależne, znają Mińka od urodzenia i mniej więcej co pół roku mają możliwość obserwować postępy rozwojowe naszego syna, to jednak są specjalistkami z polską pieczątką. Czy komisja przyznająca fundusze to uwzględni...? Bóg jeden wie. W każdym razie: nawet gdyby mieli nam tych pieniędzy nie przyznać - nie zrezygnuję z leczenia biomedycznego. Może kredytu od razu brać nie będę, ale bez problemu pozbędę się samochodu, lub zamienię na mniejszy. Akurat w tej chwili jesteśmy w dość podbramkowej sytuacji, bo J. stracił stałą pracę, ale damy radę. Wierzę, że będzie dobrze. Może jeszcze nie dziś, nie jutro, ale może kiedyś.

Aha! Znaleźliśmy już kolejną metodę leczenia, która zainteresowała nas na tyle, że postaramy się skontaktować z prowadzącym  i umówić Mińka na spotkanie. Tajemniczy gość to Tom Griffin i jest znanym w świecie bioenergoterapeutą. Tom ma swój gabinet w ukochanej przeze mnie Irlandii, więc może jak uda nam się odłożyć większą sumę pieniędzy, to zrobimy sobie w piątkę kolejne wakacje na tej magicznej wyspie :)

PS Buźka Izunia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz