Mimo wzięcia godzinnej zakładki utknęliśmy w trzygodzinnym korku. Zadzwoniłam do kobiety, przeprosiłam, że mimo najszczerszych chęci i podjętych prób nie jesteśmy w stanie do niej dotrzeć. Nie w godzinach szczytu. Pani psycholog okazała się być bardzo wyrozumiała. Stwierdziła, że zadzwoni do swojej koleżanki (też psycholog) mieszkającej nieopodal nas i spyta czy ona nie mogłaby nam tej diagnozy przeprowadzić. Jutro mam do niej zadzwonić. Zobaczymy czy coś z tego wyjdzie. Tymczasem pewne ruchy podjął prawnik. Znalazł już niezależnego (ponoć dobrego, cokolwiek to znaczy) psychologa dziecięcego specjalizującego się też w różnego rodzaju chorobach (co to za specjalizacje łączone? pojęcia nie mam), z którym już wcześniej pracował. Szuka też niezależnego psychologa polskojęzycznego, który mógłby przebadać Mińka w jego rodzimym języku, czyli Polskim. Jako, że nie wiadomo czy uda mu się znaleźć, działamy też na własną rękę.
Z innej parafii: Ewelinka moja!!! Przyjaciółka mądra, specjalistka od dzieci z problemami (nie będę wdawać się w szczegóły), która ostatnio bardzo trafnie diagnozuje mi Mińka korespondencyjnie :) Godzinna rozmowa o zachowaniach Mińka i dziewczyna w ciągu tego czasu przybliżyła mi na tyle możliwe zaburzenia Miniastego i zachodzące między nimi korelacje, że wreszcie składa mi się to w jakąś całość. Bardzo sensowną całość. Jak już to sobie wszystko czarno na białym rozpiszę, rozrysuję (wzrokowcem będąc), to być może uda się znaleźć konkretne źródło pomocy, żeby móc usunąć przyczyny Mińkowych zachowań niepożądanych , a nie walczyć z ich objawami.
W szkole pani ogłosiła konkurs czytelniczy. Dzieci codziennie będą dostawały książki do nauki czytania. Rodzic ma przypilnować, pomóc i zaznaczyć dokąd dziecko było w stanie się nauczyć. Ciekawe jak to Mińkowi wyjdzie, bo częścią językową (angielską) - zajmuje się tata. Ja skupiłam się na języku polskim :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz