Ufff...Długa to była przerwa, oj długa... Isia już przy samym wyjściu z przedszkola oznajmiła nam, że bardzo za nami tęskniła (była w nim dokładnie półtorej godziny), Miniek wpadł do domu w świetnym humorze obklejony naklejkami jak świąteczna choinka bombkami . Coś mi się wydaje, że szkoła zaczyna się starać, szkoda tylko, że potrzebne było do tego założenie sprawy w sądzie. A propos naklejek: zawsze staraliśmy się tłumaczyć dzieciom, że nie uczą się dla nagród (naklejek) i w sumie nie są one istotne przy zdobywaniu wiedzy (te naklejki), Dostawanie ich jest na pewno miłe, ale nie powinno być celem samym w sobie. Celem nauki jest (a przynajmniej być powinna) satysfakcja z tego, że wie się więcej, potrafi się zrobić coś nowego itd. Niby dzieci tę wiedzę przyswoiły, ale wiadomo: dziecko, to dziecko i naklejka zawsze będzie dla niego sporą atrakcją i wyróżnieniem. Przybiegł więc zatem Miniek uradowany trofeami, które zdobył. Pierwszą naklejkę "Dla kogoś bardzo odważnego" dostał już rano w szpitalu, bo byliśmy na pobraniu krwi. Wspominałam kiedyś, że Miniek będzie miał badany poziom hormonów, bo ponoć jest za niski jak na swój wiek. Tak więc krew oddana, Miniek popłakał tylko trochę, ale nie zrobił żadnej awantury, żadnej histerii. Naprawdę dzielny z niego facet. Kolejne otrzymał od "nowej pani". Nie udało mi się ustalić jak pani ma na imię, ale Miniek stwierdził, że pani jest miła i fajna. Dobre chociaż i to. Wieczorem pojechał z tatą na terapię muzyczną, którą dzięki wsparciu kolejnej fundacji Miniek będzie miał zapewnioną do końca roku szkolnego :) Dziś za godzinę Kajek ma badanie wzroku, a wieczorem jedziemy na drugi koniec miasta (a właściwie już poza) do psychologa z Mińkiem. Zależy nam na tym, żeby pani psycholog (w miarę możliwości) przeprowadziła Miniastemu badanie na kształt diagnozy funkcjonalnej. Co ważne ocena będzie przeprowadzona w języku polskim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz