We wtorek miała odbyć się rozprawa w sądzie dotycząca zatwierdzenia statementu, czyli pełnego planu terapeutycznego dla Mińka. Tak jak pisałam wcześniej, zrezygnowaliśmy ze starania się o kolejną szkołę, bo raptem okazało się, że wiele z tych rzeczy, o które nam chodziło, można zrobić w tej obecnej, np. przeprowadzić włączenie do tzw. "zdrowej klasy". Wcześniej, podczas naszej wizyty "oglądowej" w szkole zapewniano nas, że nie prowadzą praktyki włączenia, no chyba, że dziecko samo sobie tego zażyczy. Reasumując: autyk miałyby sam zażądać kontaktu z rówieśnikami, których nie zna i jeszcze wiedzieć jak się z nimi bawić. Sam, bez żadnego wsparcia. Dobre. Nasze dziecko funkcjonuje dość wysoko, ale są rzeczy, których nie przeskoczy. Jego największą bolączką jest właśnie nieumiejętność wchodzenia w relację i podtrzymywanie tejże z dziećmi w jego wieku. Z dorosłym? Nie ma problemu. Niestety, kontakty koleżeńskie to wciąż dla Mińka skomplikowany problem. W każdym razie we wrześniu zmieniliśmy szkołę i okazało się, że można! Raptem pojawiły się wspólne zajęcia sportowe, lekcje muzyki i plastyki. Miniek chodzi na nie, radzi sobie nieźle (z tego co nam relacjonują) i z czasem będzie uczestniczył w większej liczbie zajęć. Można? Można. Tak więc, jako że nowa szkoła zmieniła nastawienie i zaczęła realizować to, o co najbardziej nam chodziło, czyli włączenie, a Miniek świetnie się w niej zaklimatyzował, stwierdziliśmy że osiągnęliśmy to, o co nam chodziło i nie chcemy narażać Miniastego na kolejny stres związany z przeniesieniem do kolejnej szkoły. Pozostawała jeszcze "tylko" kwestia wyłożenia przez zarząd kasy na zajęcia dodatkowe dla Mińka, głównie na terapię SI na co absolutnie zgodzić się nie chcieli. Po tygodniowych pertraktacjach między prawnikami wreszcie zarząd przystał na WSZYSTKIE nasze zmiany zawarte w statemencie. :) Miniek do końca października ma mieć zapewnionego: logopedę, terapię zajęciową (głównie wspomagającą pracę dłoni), 1 godzinę zajęć SI tygodniowo (minimum przez 12 miesięcy). Słowem: wreszcie mamy jakąkolwiek terapię zapewnioną w szkole!!! Mamy to na papierze, teraz czekamy na złożenie stosownych podpisów, a później na wprowadzenie zaleceń w życie.
Jak znam ten zarząd bez problemów się nie obędzie, dlatego ta moja radość jest podszyta obawami. Mam jednak nadzieję, że ci w zarządzie wiedzą już, że w razie jakichkolwiek nieścisłości i braku realizacji orzeczenia, nie odpuścimy i będziemy walczyć do upadłego. A jeśli się nie nauczyli...? Też mnie to nie martwi, bo za jakiś czas rusza kolejna sprawa (o zaniedbania edukacyjne i dyskryminację), więc kontakt z prawnikiem nam się nie urywa, a wręcz przeciwnie wszytko wchodzi na wyższe obroty. Mamy też asa w rękawie, czyli pewne fakty związane z "niezależnym" psychologiem edukacyjnym, który jak się okazało pracuje dla zarządu na dwóch stanowiskach:
1. jest psychologiem przeprowadzającym oceny dzieci z autyzmem
2. jest skarbnikiem przydzielającym pieniądze na wsparcie tychże dzieci.
Wg jakich kryteriów pracuje pan psycholog-skarbnik? ŻADNYCH. Opisuje dziecko wg własnego widzimisię (nierzadko robi to na niekorzyść dziecka, o czym sami się przekonaliśmy), po czym przyznaje dotację, która zazwyczaj jest ochłapem w postaci kilku miesięcy logopedii w bardzo okrojonym wymiarze. Zatem to co robi nie ma nic wspólnego z niezależnością, a już na pewno nic z etyką zawodową. Bez problemu jesteśmy w stanie to udowodnić i przy najbliższej nadarzającej się okazji na pewno to zrobimy.
Z innych inności: wreszcie spełniliśmy marzenie Isi o jakiejś "terapii" dla niej (wszak bracia mają, a ona nie) i zapisaliśmy ją na naukę pływania. Co czwartek o godzinie 16.00 będzie meldowała się z tatą na pobliskim basenie. Niech się dziewczyna wyszaleje w wodzie, szczególnie że to jej żywioł i najchętniej mogłaby z niej nie wychodzić. Dodatkowo staramy się zapisać Mińka do szkoły muzycznej dla dzieci z autyzmem, ale tu procedury jeszcze chwilę potrwają i nie wiem do końca jak to wyjdzie. Napisaliśmy też maila do "naszego" neurologa jasno przedstawiając mu co nam się nie podoba w jego podejściu do Mińka i już dnia następnego dostaliśmy maila zwrotnego, że w poniedziałek mamy do niego zadzwonić, to zostawi nam w szpitalu receptę na...lek którego nazwy nie pamiętam. Są też wyniki EEG z londyńskiego szpitala, które uwaga....POTWIERDZAJĄ, że Miniek ma epilepsję fotoaktywną. Eureka...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz